niedziela, 14 lutego 2016

Sam Christer - Dziedzictwo Stonehendge

 Dwa powody, dlaczego przyciągnęło mnie do książki:

1. Stonehendge. Moja fascynacja nieznanym kazała mi zostać przy tym tytule.

2. Głupia reklama z tyłu książki, która podpowiedziała, że jest to proza w stylu Browna. Czeka nas przygoda kryminał, szukanie ukrytego. No przyznaję, że dałam się nabrać. Ale wiecie co? Nie żałuję.


Kamienie są wspaniałe

I mają magiczną moc.

Chorzy do nich jeżdżą

I je obmywają

A wraz z wodą odchodzi ich choroba

Laghamon


Taki wstępniak nas wita.

Na starcie spotyka nas wielowątkowość, którą szybko spróbuję przybliżyć. Mamy głównego bohatera - Gideona Chase'a, przyszłego profesora archeologii. Otrzymał on wiadomość o samobójstwie swojego ojca, który zabrał do grobu mnóstwo tajemnic. Gideon stara się wszystko odszukać, co nie przypada do gustu pewnemu starożytnemu bractwu dla których Stonehendge jest miejscem świętym. Komisarz wydziału śledczego Megan Baker zajmuje się sprawą samobójstwa i zauważa że Gideon wiele faktów ukrywa.

Powieść jednak rozkręca się kiedy poznajemy bogatego Jakea Timberlanda, który nieszczęsnym trafem zabiera swoją znajomą Caitlin na wycieczkę właśnie do... Stonehendge. A dlaczego nieszczęsnym, to już nie powiem :)


Fabuła rozpędza się przez całe 40 stron, a potem mknie przed siebie i nie daje wytchnienia. W szybkim czytaniu pomagają naprawdę krótkie rozdziały. Niektóre mają tylko pół strony. W sumie jest ich 191 na zaledwie 340 stronach. To naprawdę niezły wynik, a skojarzenie od razu idzie w stronę Dana Browna, który również pisze w taki sposób.


Wrażenia gwarantowane. Jest tu dużo kryminału, wiele zwrotów akcji, mało śmiechu. Cieszy mnie aspekt różnych bohaterów, przez co książka nie jest monotonna. Również podoba mi się, że autor dość dużą wagę przywiązał do opisu struktury bractwa i ich rytuałów. Oczywiście to wszystko jest czystą literacką fikcją o czym dowiadujemy się na końcu książki. Cała magia prysła, ale może i dobrze, bo myślę,  że nikt z nas nie chciałby brać udziału w takich rytuałach jakie są opisywane :)


Jak dla mnie książka genialna i jeszcze raz genialna. W szczególności dla zajawkowiczów historii i zagadek.

10/10 Sowa.



6 komentarzy:

  1. Wygląda ciekawie. Jak gdzieś dorwę tę książkę - przeczytam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Za samą nazwę Stonehenge już bym po nią sięgnęła. Ale że jeszcze ją polecasz to chyba przyspieszę proces dostania książki w swoje ręce :)
    Pozdrawiam
    Jadwiga
    Zajęcza Nora

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widzę również fascynację nieznanym :) Polecam :)

      Usuń
  3. Kocham tego typu książki,kryminały. Już zapisałam sobie tytuł,jeśli tylko ją gdzieś znajdę to przeczytam. Dzięki za podrzucenie!


    Pozdrawiam!

    http://poradnikwielmoznej.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetna, pozytywna recenzja, więc czemu nie... Może jak kiedyś książka trafi w moje ręce ;) obserwuje!

    Pozdrawiam, Maniaczka książek
    countrywithbooks.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń