środa, 27 stycznia 2016

Dmitry Glukhovsky "Metro 2035"


  Obniżone oczekiwania co do treści - to mi towarzyszyło, gdy zaczęłam czytać trzecią część opowieści o ludziach żyjących w Moskiewskim metrze. Ale kolejnym razem Dmitr mnie zaskoczył.

   "Metro 2035" zaskakuje jednym słowem. Główny bohater, którym ponownie jest Artem postanawia po raz drugi już w ciągu swojego krótkiego życia uratować metro. Co oznacza kolejne tarapaty dla niego i całego społeczeństwa. Czarny, bo takie nazwisko przyjął nasz protagonista chce udowodnić mieszkańcom metra, że istnieje życie poza nim.

   Naszego umęczonego istnieniem Artem'a można porównać co raz bardziej do osoby z poważnymi zaburzeniami psychicznymi. Tęskni on za tym co utracił w wieku czterech lat czyli prawdziwym życiem na powierzchni. Przez to wszystko zachowuje się on co raz bardziej nieracjonalnie. Jednak wzbudził moją sympatię właśnie przez swoje "pakowanie się w problemy" na każdym kroku. Dzięki temu autor zgrabnie popycha fabułę do przodu,bowiem każda zagwozdka rozwija nowe wątki. Artem jest, także romantykiem czego w ogóle się nie spodziewałam. Z jednej strony traktuje chłodno własną żonę Anię, a z drugiej zakochuje się w młodziutkiej prostytutce na jednej ze stacji. Sam siebie nie posądzał o to, że potrafi "rozpalić" w sobie uczucia. Co pokazuje jak wiele oblicz posiada główny bohater powieści. W książce jednym najbardziej zauważalnym nurtem jest naturalizm. Samo życie w metrze jest obdarte z pięknej otoczki. Pokazuje nam gołe i krwawe życie ostatnich ludzi.

   Opowieść jest napisana bardzo przystępnym językiem, czasami autor rzuci "kurwą". Chociaż w jednym przypadku wręcz nie da się czytać ze zrozumieniem dialogów między Artem a Loszą. Apostoł, bo tak nazywany jest Losza ma problemy z nadmiernym wypowiadaniem "ł" irytuje to bardzo. Jest wiele nawiązań co do historii samego ZSSR, a także do wielu układów politycznych. Takich jak faszyzm. Uważam, że taki smaczek niezwykle ubarwia historię. 

   Tę część bardzo polecam każdemu nawet tym, którzy rozpoczynają przygodę z Metrem. Dlatego, że można czytać tak jakby od tyłu, od trzeciej części. Taki myk:) Urzekło mnie zdecydowanie jak w całej serii nawiązania do  wydarzeń historyczno-politycznych, a także oprawa graficzna akurat w edycji limitowanej. Piękne obrazki pokazujące wydarzenia opisane na kartkach książki. Mają klimat. Czekam czy autor podejmie się może czwartej części bowiem czuję niedosyt. 

Moja ocena 9/10

Grouch X

5 komentarzy:

  1. Cieszę się, że jednak druga część okazała się tylko wypadkiem przy pracy. Będę, więc mogła niebawem zabrać się za tę serię.

    http://zapachstron.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Szybciutko bierz się za nią :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Chyba się nie skuszę na czytanie od tyłu, a zacznę normalnie od części pierwszej. Ogólnie wiele już o "Metro" słyszałam i muszę koniecznie ponadrabiać :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Wiele dobrego słyszałam na temat Metra, a mi ciągle nie po drodze z tą historią. Muszę się w końcu skusić. :)
    Pozdrawiam,
    Geek of books&tvseries&films

    OdpowiedzUsuń
  5. Na dniach się zabieram za "Metro 2035" i sporo sobie obiecuję. Pierwsza część była świetna, drugiej nie czytałam (i chyba dobrze).

    BTW. Nominowałam Cię do LBA - jeśli masz ochotę odpowiedzieć na kilka pytań - zapraszam do zabawy. http://turkusowabiblioteczka.blogspot.com/2016/02/liebster-blog-award.html

    OdpowiedzUsuń