środa, 30 grudnia 2015

Dmitry Glukhovsky "Metro 2034"

 
Gdy pierwsza część serii zapiera Ci dech w piersiach i pokazuje, jak świetne mogą być książki obsadzone w postapokaliptycznym świecie, to do kolejnej odsłony ma się ogromne oczekiwania. A jednak tym razem spotyka Cię rozczarowanie.

Autorem drugiej części jest Dimitry Glukhovsky, który kolejny raz przenosi nas w ciemne tunele Moskiewskiego metra. Tym razem rok później od akcji pierwszej odsłony. 
   
Głównym wątkiem jest sytuacja na Sewastopolską gdzie obecnie trwa obrona przed zdradzieckimi wodami gruntowymi i stworami pełznącymi z okolicznych, porzuconych stacji. Atmosfera na stacji jest bardzo napięta, ponieważ od kilku dni nie wraca silnie strzeżona karawana kupiecka.  Kolejni ludzie wysyłani na jej poszukiwania także nie wracają. Naczelnik stacji jest zmuszony wysłać trzech zwiadowców. Jednym z nich jest Hunter przyjaciel Suchego, który został uznany za martwego rok temu, zabiera on ze sobą bajkopisarza Homera. Są to dwa przeciwieństwa. Hunter myśli tylko o tym, aby zabić każdego napotkanego, a Homer kieruje się uczuciami i swoją misją, którą jest spisanie tej podróży. Po drodze spotykają młodą Saszę, która jak się okazuję podczas napadu na inna stację potrafi poskromić rządzę krwi Huntera. Wyprawa całej grupy pełna jest potworów, uczuć i krwi.

To tyle. Książka zawiodła mnie praktycznie na całej linii. Oczekiwałam kolejnych "przygód" Artema, który owszem pojawia się, ale tylko może na maksymalnie pięć stron i to nie jest jakoś bardzo ważna rola. Przemierzanie metra z wiecznie milczącym Hunterem jest bardzo męczące. Chciałam porzucić książkę już w połowie. Powstrzymałam się tylko dlatego, że czekałam na jakaś akcje z Artemem. Autor kompletnie porzucił wątek WOGN. Nie wiadomo co się dalej stało ze stacją. 

 Reasumując część, jak to się mówi "dupy nie urywa".



Moja ocena 5/10
Grouch X

4 komentarze:

  1. Hmmm mam nadzieję, że to tylko zapchaj dziura dla Metra 2035 :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Szkoda, że ta część Metra wypada tak słabo po poprzedniej.

    OdpowiedzUsuń