środa, 14 października 2015

Andrzej Pilipiuk - Oko Jelenia - Droga do Nidaros

Słyszałam sporo o sławnym Pilipiuku. Wiele osób przeczytało - kończąc na bardzo pozytywnych ocenach, a ja dalej chyliłam czoła i omijałam go szerokim łukiem. Szukając czegoś do poduszki w bibliotece natrafiłam na dwie szerokie półki tylko z jego dziełami, więc chcąc nie chcąc dłoń sama wybrała książkę.

Oko Jelenia jest dziełem niezwykłym. Całokształt wskazuje na typową fantastykę, a treść zbija nas z tropu i znajdujemy się w XXI wieku... podczas apokalipsy przeprowadzanej przez obcych!

Science-fiction? Nic bardziej mylnego. Atak obcego powoduje, że główny bohater przenosi się do roku 1559 z dziwną misją zleconą przez spotkaną tam, mówiącą Łasicę.

Spokojnie, już koniec spojlerów :)

Przeżywamy  ciekawe przygody godne XVI-ego wieku. No... w sumie to nie wiem czy takie ciekawe, bo opisywane są tam prześladowania chrześcijan w Norwegii, słabe warunki życia mieszkańców, choroby, bieda i głód.

Pilipiuk doskonale poradził sobie ze zbudowaniem trudnego klimatu. Może to kwestia odkrywania świata dawnego wraz z głównym bohaterem, który nie mając ani grosza musi przeżyć. Zamienia się to w pewien survival z XVI stulecia. Nie zostały pominięte kwestie rozpalenia ogniska czy też obrzydliwego jadła jakim dysponowało chłopstwo.

Nasze kolorowe ciepłe wyobrażenie drewnianych karczm i tawern, gdzie w kominku tańczą płomienie, świnka już się rumieni, a oberżysta nalewa z beczek pyszne piwo... ulega przekształceniu, żeby nie powiedzieć boleśnie - zabiciu. Według autora po stołach biegały karaluchy, strawa była bynajmniej zjadliwa, a piwo nie będące "rozwodnionymi kocimi sikami" zostało zarezerwowane jedynie dla wyżej klasy. Taki realizm nie jest zły! Daje dużo do myślenia i co najważniejsze - przecież tak właśnie było...

Bardzo podobał mi się aspekt teologiczno-filozoficzny zawarty w dziele. Często pakowały się rozmowy między bohaterami "co się dzieje z ich duszami?" i często planowali zmienić historię chociażby chcąc zbudować samolot albo lokomotywę. Czy to im wyjdzie? Przekonam się może w kolejnej części.

Nie wspomnę już, albo no dobra.. wspomnę o dobrym zbudowaniu bohaterów i ich psychiki. Zwracam na to sporo swojej uwagi i krytycznym okiem stwierdzam, że zaprzyjaźniłam się z bohaterami przez co zostałam przyciśnięta co muru i muszę przeczytać kolejną część :)

Ta pozycja przekonała mnie do pana Andrzeja. Żałuję, że wcześniej nie sięgnęłam poń, straciłam dużo, mea culpa, mea culpa, mea maxima culpa. Mój wyrok to... A niech będzie 10/10

Sowa

4 komentarze:

  1. Pilipiuka najlepszego polskiego grafomana bardzo lubię, ale tej serii nie czytałam...jeszcze . Motyw podróży w czasie Pilipiuk wykorzystał w "Operacji dzień wskrzeszenia", którą Ci polecam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O! To dobrze wiedzieć! Na pewno w czasie sięgnę :)

      Usuń
  2. Pilipiuka miałam okazję poznać osobiście, niesamowity człowiek, naprawdę.

    OdpowiedzUsuń
  3. Tę książkę Pilipiuka mi wszyscy polecają. Muszę w końcu po nią sięgnąć, chociaż nie wiem kiedy znajdę na to czas ;D
    Pozdrawiam,
    http://magiel-kulturalny.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń