sobota, 27 lutego 2016

Jedz, módl się, kochaj - Elizabeth Gilbert



"Jedz módl się i kochaj" Elizabeth Gilbert to książka, która nie bez powodu porwała serca wielu czytelników na całym świecie i przez długi czas nie schodziła z list bestsellerów. Już na początku dowiadujemy się, że autorka sama jest bohaterką swojej powieści i na dalszych stronach ma zamiar przedstawić nam pewien rozdział swojego życia. Ludzie różnie piszą  o sobie, każdy z nas woli ukryć mniej wygodne fakty, a te lepsze jeszcze trochę podkoloryzować. Z tej książki jednak emanuje niesamowita szczerość, którą bardzo podziwiam, ponieważ Elizabeth odsłania również te najbardziej wstydliwe karty, a przy tym uświadamia nam, że każdy z nas takie posiada i nie ma w tym niczego złego.
            Powieść ta, zgodnie z tytułem dzieli się na trzy cześci, a każda z nich jest innym okresem w życiu bohaterki. Na skraju głębokiej depresji, po niezwykle ciężkich przeżyciach związanych z rozwodem, postanawia oderwać się od przytłaczającego ją nowojorskiego zgiełku i samotnie wyrusza w roczną podróż po świecie. Spędza ją w trzech krajach: we Włoszech, Indiach i Indonezjii. Myślę, że nie jeden z nas miałby poważne wątpliwości związane z decyzją o podjęciu się takiej wyprawy, i nie chodzi mi tu o kwestię finansową, ponieważ Elizabeth jest pisarką i w pewien sposób realizowała swoją pracę za granicą, ale mogłyby nas spotkać przeciwności związane z rodziną, opuszczeniem naszego pozornie stabilnego życia na cały rok. Z jednej strony wszyscy pragniemy podróżować, ale poza brakiem pieniędzy znalazłoby się wiele innych wymówek, które zatrzymywałyby nas przed realizacją tego celu. Ta kobieta podjęła się czegoś, na co wbrew pozorom mało kto miałby odwagę się porwać.
            Elizabeth przez ten rok odkrywa siebie na nowo, dorasta i staje się niezwykle silną kobietą.
Z książką łatwo się zaprzyjaźnić, ponieważ sama autorka przyciąga do siebie ludzi z niezwykłą naturalnością i mimo samotnej wyprawy, nie może narzekać na brak towarzystwa.
 Najpierw we Włoszech odnajduje przyjemność w tak mało wydawałoby się istotnej rzeczy, jaką jest jedzenie. Nabiera sił, ponieważ w Indiach czekają ją ciężkie tygodnie spędzone w aśramie i próby zbliżenia się do... Boga.  Jest to tak doskonale napisane, że myślę, że nawet ateiści nie pogniewają się o tą dosyć obszerną wzmiankę o Bogu w tej książce.  No a w Indonezji... Myślę, że i tak zbyt dużo już tutaj napisałam, a psucie wam przyjemności z czytania, nie jest moim zamiarem.
To jedna z najlepszych książek na długie zimowe wieczory, nie raz wywołuje uśmiech, dodaje pewności siebie... kto wie, może kogoś z was zachęci do wybrania się w podróż razem z Elizabeth?

Za recenzję dziękuję Ani... która też od czasu do czas coś ukradkiem skrobnie do poczytania na swoim blogu, na którego zapraszam!

You Are Made of Stone


niedziela, 21 lutego 2016

Lemony Snicket "Seria niefortunnych zdarzeń groźna grota"

 
  
 Moja ukochana seria książek. Dziękuję, koniec recenzji.

   Na pierwszą część serii trafiłam jakieś osiem lat temu przypadkiem  i od samego początku zakochałam się w grotesce, która tam jest.

   Głównym bohaterami są Wioletka  Baudelaire, Klaus Baudelaire i Słoneczko Baudelaire. Rodzeństwo na początku traci oboje rodziców w straszliwym pożarze ich domu. Trafiają pod opiekę złego Hrabiego Olafa, który pragnie ich fortuny, to jest główny wątek książki.

   Każde z dzieci ma jakąś szczególną cechę,  umiejętność dzięki której łatwo się z nimi utożsamić. Wioletka jest nastoletnim wynalazcą. Myśli w każdej sytuacji logicznie. Klaus kocha czytać książki. Potrafi zapamiętać każdą przeczytaną książkę. Co wiele razy ratowało sieroty z opałów. Słoneczko, które jest jeszcze malutkie ma bardzo ostre ząbki. Potrafi przegryźć wszystko. Ja osobiście najbardziej utożsamiałam się z Klausem przez moje zamiłowanie do książek. Każda postać pojawiająca się w opowieści jest inna. Często, aż nie realna. Antagonista dzieci jest zbiorem złych cech złego złoczyńcy, który źle postępuje (te słowa na "z" są celowym zabiegiem). Historia postaci bardzo wzrusza. Bo to opowieść o trójce sierot, które muszą uciekać przed człowiekiem.

   Autor bawi się słowami w każdej części co bardzo umila czytanie i nie jest to uciążliwe. Przykładem było dużo słów na literę "z". Na początku pisze on bardzo często, żeby odłożyć tę książkę jeżeli nie chcemy płakać przez tragiczną historię sierot. Czasem też tuż przed jakąś akcją możemy przeczytać, że teraz najlepiej odłożyć opowieść i zająć się czymś milszym. Bardzo podoba mi się ten zabieg. 

   Zachęcam gorąco do sięgnięcia po całą serię. Kiedyś sama chciałabym czytać ją swoim dzieciom. Ale tu muszę ostrzec, mimo że to książka dla małych czytelników, często jest pełna zabójstw, walki o przetrwanie i niebezpieczeństw. To też mi się w niej bardzo podoba. Super sprawą jest, że autor zwraca się do czytelnika bezpośrednio przez co można się wczuć w historię.

Polecam!
10/10 Grouch X

środa, 17 lutego 2016

Libster Blog Award III



Dziękujemy bardzo za nominację Turkusowej Biblioteczce . Zapraszamy na jej bloga!

Pora na nasze odpowiedzi :)


***


1. Na co zwracasz największą uwagę przy kupowaniu książek?


GrouchX: Niestety na cenę, bo często mnie nie stać na jakąś tam książkę.

Sowa: Oczywiście na tematykę i fabułę:)


~~~


2.Kto jest Twoim ulubionym autorem? Dlaczego?


GrouchX: Tu nie mogę się zdecydować, więc George Orwell i Lemony Snicket. Pierwszy, ponieważ idealnie oddaje realizm otaczającego nas świata, a drugi, bo kocham groteskowe historie i jego humor.

Sowa: Wojciech Dutka zdecydowanie :) Porwał moje serce przez wspaniały wplot akcji w historię.


~~~


3. Jakie są Twoje pasje?


GrouchX: Czytanie książek z pewnością.

Sowa: Sztuka! Książki! Teatr! Muzyka!


~~~


4. Jaką książkę najchętniej polecasz innym?


GrouchX: Całą serię niefortunnych zdarzeń.

Sowa: Fionavarski gobelin. Fantastyka, ale sposób przedstawienia całości przypadnie każdemu do gustu :)


 ~~~


5. Gdybyś mogła/mógł spełnić jedno swoje marzenie co by to było?


GrouchX: Pojechałabym do Finlandii.

Sowa: Chyba wyruszyłabym z ekipą archeologów badać odnalezione (czysto hipotetycznie ) przeze mnie nowe miasto etruskie.


~~~


6.Co sprawiło, że postanowiłaś/łeś pisać bloga?


GrouchX: Miłość do książek.

Sowa: Jak wyżej :)


~~~


7. Która książka H. Sienkiewicza jest Twoją ulubioną?


GrouchX: Nienawidzę twórczości Sienkiewicza. Krzyżacy to dla mnie dno.

Sowa: Myślę, że najlepiej wspominam “W pustyni i w puszczy”.


~~~


8. Jaki jest Twój ulubiony cytat?


GrouchX: "W czasach powszechnego fałszu mówienie prawdy jest aktem rewolucyjnym."

Sowa: Zbyt wiele, abym się mogła zdecydować.


~~~


9. Najgorsza książka, którą przeczytałaś/łeś to.…


GrouchX: Jest ich wiele, teraz sobie przypominam jedynie Krzyżaków.

Sowa: Hm… może... "Łabędzie Leonarda"? Niech okładka i tytuł Was nie zwiedzie…


~~~


10. Jak układasz swoje książki? Masz swoją metodę?


GrouchX: Wielkością. Kocham jak są ułożone według wielkości - to takie piękne.

Sowa: W przeciwieństwie do GrouchX, układ wielkościowy frustruje mnie. W domu układam książki stosikami.



***



A teraz nasze pytania:




1. Ulubiona pora dnia na czytanie?

2. Jaki jest Twój stosunek do okrucieństwa i brutalności w książkach?

3. W jakim bohaterze książkowym zawsze się podkochiwałaś?

4. Pilipiuk czy Sapkowski ? :)

5. Jakiego bohatera miałaś ochotę szybko uśmiercić?

6. Czy wolałabyś/wolałbyś czytać jedną książkę przez całe życie, ale ulubioną, czy cały czas czytać odmienne książki, które jednak nigdy Ci się nie spodobają?

7. Jakiego typu książek nie cierpisz?

8. Czy przeszkadza Ci skrajny realizm w książkach czy może lubisz to?

9.Czy zwracasz uwagę na czcionkę jak czytasz? W sensie czy nie jest za duża albo za mała.?

10. Co sądzisz o pisaniu prozy lirycznym, kwiecistym językiem (patrz, np. Bruno Schulz)



***



A do LBA nominujemy:



Stowarzyszenie Zajęcza Nora

Zaczarowana

Magiel Kulturalny

Zapach Stron

Nie znoszę książek

Zajkowska czyta



Dzięki wielkie za zabawę, zapraszamy do czytania naszych recenzji, komentowania i obserwacji :)


niedziela, 14 lutego 2016

Sam Christer - Dziedzictwo Stonehendge

 Dwa powody, dlaczego przyciągnęło mnie do książki:

1. Stonehendge. Moja fascynacja nieznanym kazała mi zostać przy tym tytule.

2. Głupia reklama z tyłu książki, która podpowiedziała, że jest to proza w stylu Browna. Czeka nas przygoda kryminał, szukanie ukrytego. No przyznaję, że dałam się nabrać. Ale wiecie co? Nie żałuję.


Kamienie są wspaniałe

I mają magiczną moc.

Chorzy do nich jeżdżą

I je obmywają

A wraz z wodą odchodzi ich choroba

Laghamon


Taki wstępniak nas wita.

Na starcie spotyka nas wielowątkowość, którą szybko spróbuję przybliżyć. Mamy głównego bohatera - Gideona Chase'a, przyszłego profesora archeologii. Otrzymał on wiadomość o samobójstwie swojego ojca, który zabrał do grobu mnóstwo tajemnic. Gideon stara się wszystko odszukać, co nie przypada do gustu pewnemu starożytnemu bractwu dla których Stonehendge jest miejscem świętym. Komisarz wydziału śledczego Megan Baker zajmuje się sprawą samobójstwa i zauważa że Gideon wiele faktów ukrywa.

Powieść jednak rozkręca się kiedy poznajemy bogatego Jakea Timberlanda, który nieszczęsnym trafem zabiera swoją znajomą Caitlin na wycieczkę właśnie do... Stonehendge. A dlaczego nieszczęsnym, to już nie powiem :)


Fabuła rozpędza się przez całe 40 stron, a potem mknie przed siebie i nie daje wytchnienia. W szybkim czytaniu pomagają naprawdę krótkie rozdziały. Niektóre mają tylko pół strony. W sumie jest ich 191 na zaledwie 340 stronach. To naprawdę niezły wynik, a skojarzenie od razu idzie w stronę Dana Browna, który również pisze w taki sposób.


Wrażenia gwarantowane. Jest tu dużo kryminału, wiele zwrotów akcji, mało śmiechu. Cieszy mnie aspekt różnych bohaterów, przez co książka nie jest monotonna. Również podoba mi się, że autor dość dużą wagę przywiązał do opisu struktury bractwa i ich rytuałów. Oczywiście to wszystko jest czystą literacką fikcją o czym dowiadujemy się na końcu książki. Cała magia prysła, ale może i dobrze, bo myślę,  że nikt z nas nie chciałby brać udziału w takich rytuałach jakie są opisywane :)


Jak dla mnie książka genialna i jeszcze raz genialna. W szczególności dla zajawkowiczów historii i zagadek.

10/10 Sowa.



poniedziałek, 8 lutego 2016

Wieniedikt Jerofiejew "Moskwa-Pietuszki"

 
 Ta książka całkowitym przypadkiem trafiła w moje ręce. W bibliotece z przyjaciółką z zamkniętymi oczami wybierałyśmy książki. Ja wylosowałam to. Na początku dałam szanse kolejnej książce obsadzonej w Moskwie (od października byłam w Metrze Moskiewskim) ale później zgubiłam sens tej książki.
                           
   Główny bohater to sam autor książki. Jest on alkoholikiem od młodości. I to jest główny wątek książki - alkohol.

   Wieniedikt jest postacią żyjącą w oparach trunków całe dnie. Nie byłam w stanie w żadnej sposób utożsamić się z tą postacią, ponieważ jego porady odnośnie dobrego picia mnie śmieszyły. Mężczyzna opowiada jak należy się zachować pijąc czwartą kolejkę wódki, a jak podczas jedenastej. Przez tą dużą ilość alkoholi Jerofiejew często rozmawia z aniołami. Te pogawędki dają do myślenia, bowiem sprowadzają się do sensu istnienia. Po co tu jesteśmy? Kim jesteśmy? Niestety później bohater wraca do picia. Można by pomyśleć, że upija się przez szarą otaczającą go rzeczywistość.

   Książkę bardzo szybko się czyta. Sama historia nie wciąga, bo brakuje mi tam głównego wątku. Takiego jak na przykład miłość, rodzina. Pojawia się takie coś, ale jako bardzo poboczny element.

   Recenzja krótka, bo książka nie przypadła mi do gustu. Nie zachęcam do przeczytania tej historii. Chyba, że ktoś poszukuję rad na temat odpowiedniego picia alkoholu, aby nie poczuć się smutnym zbyt szybko. Odrzuciło mnie praktycznie wszystko w tej książce. Jedyne co mnie delikatnie urzekło to ukazanie problemu alkoholizmu z lekko zabawnej strony.

Moja ocena 2/10


Grouch X